Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy jest napięta. Jakie będą dalsze kroki polskiego rządu? Co jest ostatecznością w ocenie rzecznika rządu Piotra Mullera?
Kryzys migracyjny trwa. W poniedziałek (8 listopada) doszło do masowych prób nielegalnego przekroczenia granicy. Duża grupa migrantów, która jest zlokalizowana niedaleko przejścia granicznego Kuźnica Białostocka-Bruzgi próbowała sforsować ogrodzenie m.in. kłodami.
- Wieczorem migranci rozbili namioty i rozpalili ogniska. Po polskiej stronie granicy strzeże straż graniczna, policja i wojsko - informowała Wirtualna Polska.
Jakie kroki mające na celu rozwiązanie kryzysu podejmuje Polska?
- Prowadzimy wielotorowe działania ws. sytuacji na granicy. Dziś (wtorek, 9 listopada) z inicjatywy Polski odbędą się konsultacje państw unijnych, tak by temat stał się przedmiotem obrad Rady Bezpieczeństwa ONZ - powiedział wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk.
Wawrzyk ponadto ocenił, że na razie nie ma potrzeby, by angażować Frontex, czyli Europejską Agencję Straży Granicznej i Przybrzeżnej.
Nie ma, przynajmniej na razie, także decyzji o wprowadzeniu staniu wojennego na granicy polsko-białoruskiej. Rzecznik rządu Piotr Müller stwierdził zapowiedział jednak, że gdy stan wyjątkowy w tym regionie się skończy to "dostęp do strefy przygranicznej będzie ograniczony przez zapisy ustawy dot. budowy zapory".
O dalszych krokach rozmawiano także podczas spotkania Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
- Jeśli chodzi o scenariusz wojny hybrydowej, które są de facto realizowane w tej chwili przez stronę białoruską, to było to omawiane, ale informacje, szczegóły w tym zakresie są klauzulowane - mówi Muller.
Muller tłumaczył również, że w bezpośredniej bliskości granicy jest w tej chwili między 3 a 4 tysiące osób. Powiedział jednak wyraźnie, że nie ma planów na użycie broni.
- Używanie broni to jest ostatnia rzecz, którą chcielibyśmy zrobić - mówił.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz