Zamknij

To co przeżyły dzieci i rodzice odbiło się piętnem na ich życiu

14:26, 11.09.2020 Krzysztof Suszka Aktualizacja: 09:33, 15.09.2020
Skomentuj Wszystko zaczęło się od tego co zobaczył dyrektor w oknie budynku tzw. małej szkoły  /foto: Krzysztof Suszka Wszystko zaczęło się od tego co zobaczył dyrektor w oknie budynku tzw. małej szkoły /foto: Krzysztof Suszka

To co przeżyła rodzina Państwa Biniaś z Międzychodu wiedzą tylko oni. A wszystko dlatego, że zabrakło trochę wyczucia i zrozumienia w instytucjach. Piątek 28 lutego 2020 roku pozostanie w pamięci Agnieszki i Wiesława Biniaś do końca życia.

Piątek 28 lutego 2020 roku rozpoczął się w rodzinie Agnieszki i Wiesława Biniaś jak każdy dzień. Wiesław Biniaś pojechał do pracy, jego żona zajęła się codziennymi obowiązkami a dzieci – Julia lat 13 i Eryk lat 9 poszli do Szkoły Podstawowej nr 1 w Międzychodzie. Kiedy o godz. 12.30 do Agnieszki Biniaś zadzwonił telefon z informacją, że ma się zgłosić do szkoły w sprawie syna nie wiedziała jeszcze co ją czeka.

Po przyjściu do szkoły od dyrektora Romana Gryczyńskiego dowiedziałam się, że mój syn chciał skoczyć z okna i popełnić samobójstwo. Nogi się pode mną ugięły – wspomina jeszcze ze łzami w oczach  Agnieszka Biniaś

Do szkoły wezwani zostali także pracownicy opieki społecznej i policji.

.. by podjąć jak najszybciej kroki zapewniające chłopcu właściwą opiekę i pomoc; do szkoły został wezwany również psycholog. Zgodnie z przyjętym w szkole trybem postępowania w sytuacji wystąpienia zdarzenia o charakterze próby samobójczej zawiadomiłem o wyżej opisanym zdarzeniu Burmistrza Międzychodu oraz pracownika Wielkopolskiego Kuratorium Oświaty, chłopcu zapewniono również opiekę medyczną  – napisał w notatce służbowej dyrektor szkoły Roman Gryczyński

Ruszyła więc cała procedura. W aktach sprawy sądowej prowadzonej przez Wydział Rodzinny i Nieletnich Sądu Rejonowego w Szamotułach znajdują się notatki osób uczestniczących w tych działaniach. Co z nich wynika ?

Dyrektor Gryczyński o godz. 10.30 spoglądając z okna gabinetu zauważył ucznia zamykającego okno na pierwszym piętrze klatki schodowej budynku A szkoły. W toku podjętych czynności przez pracowników szkoły ustalono, że tym chłopcem był uczeń klasy II Eryk Biniaś. W rozmowie z pedagogiem szkolnym Eryk miał powiedzieć, że próbował skoczyć przez okno, by zwrócić na siebie uwagę, gdyż jest w domu źle traktowany przez swoich rodziców.

Natomiast psycholog szkolny napisała, że chłopiec powiedział „otworzyłem okno i wyszedłem na daszek, bo chciałem z niego skoczyć, ale spojrzałem w dół i się wystraszyłem, wróciłem do środka i do klasy. Według jego słów chciał skoczyć, żeby zrobić przykrość rodzicom, „żeby mnie więcej nie bili”. Pokazał też zaczerwienione ślady na lewym przedramieniu.

Tymczasem z notatki pedagoga szkolnego wynika, że w jej obecności Eryk powiedział swojej siostrze, że dwukrotnie wychodził na daszek znajdujący się nad wejściem do szkoły i chciał skoczyć, żeby rodzicom było przykro. W trakcie tej rozmowy starsza siostra potwierdziła, że czasami dostają klapsa jeżeli nie słuchają rodziców, ale ona takiego zachowania „nie traktuje jako czegoś strasznego, krzywdy ani przemocy, bo rodzice o nas dbają”

Mimo tych rozbieżności dyrektor szkoły nie zweryfikował słów Eryka. Nie wiadomo więc czy faktycznie chłopiec wchodził na ten śliski zimą daszek raz, dwa razy czy jednak nie zrobił tego. 

Niestety, ale nikt nie zweryfikował czy Eryk wychodził na ten półokragły daszek raz, dwa czy jednak wcale/foto:Krzysztof Suszka

Zgodnie z procedurą konieczna była obdukcja Eryka. Matka w towarzystwie jego dziadka zawiozła więc syna do szpitala.Tam lekarz nie stwierdził u Eryka żadnych śladów świadczących o biciu. Jednak z uwagi na otrzymaną informację o próbie samobójczej stwierdził, że konieczne jest przeprowadzenie badań w szpitalu psychiatrycznym.

To był dla mnie szok. Mój syn, który nigdy nie nocował poza domem miał trafić do szpitala psychiatrycznego. Ponieważ powiedziano mi, że musi tam jechać to postanowiłam go sama zawieść, aby nie wozili go obcy ludzie. Byłam przekonana, że nie mogę odmówić umieszczenia tam syna. Jak się później okazało była to nieprawda. Do szpitala w Zaborze dotarliśmy po godz.20.00. A tego co przeżywał Eryk i jak zareagował kiedy tam zostawał to nie da się opisać słowami – mów zdenerwowana Agnieszka Biniaś

Rodzicom powiedziano, że Eryk będzie w szpitalu do 2 tygodni, ale lepiej, aby go nie odwiedzać. Mimo to w poniedziałek przyjechali do szpitala.

Eryk był bardzo roztrzęsiony i bardzo chciał wracać do domu. Kiedy chwycił się za nogę męża to trzy pielęgniarki nie mogły go oderwać. I ten przerażający krzyk Eryka. Tego nie da się zapomnieć – dodaje mama Eryka

Na szczęście rodzice dowiadują się, że bez nakazu sądowego nie muszą się zgadzać na pobyt syna w szpitalu psychiatrycznym. Dlatego też w środę 4 marca Eryk wraca do domu. Do swojego domu wraca także jego siostra Julia, którą OPS również odebrał rodzicom i przekazał pod opiekę dziadkowi. Następnego dnia Eryk idzie na lekcje do szkoły.

Okazało się, że mimo „próby samobójstwa” jak stwierdził przecież dyrektor, po powrocie do szkoły nie zainteresował się tym ani dyrektor, ani pedagog szkolny. Nie zależało mi na tym, ale czy tak to  powinno wyglądać ? – opowiada zaskoczona tym Agnieszka Biniaś

W dniu kiedy Eryk wrócił do szkoły, czyli 5 marca w związku z przesłanym przez Ośrodek Pomocy Społecznej zawiadomieniem odnośnie odebrania rodzicom dzieci sąd wydał postanowienie dotyczącego ustanowienia kuratora. Jednocześnie nie zgodził się na zabranie dzieci rodzicom. W uzasadnieniu sąd stwierdził, że nie znalazł podstaw, by „zatwierdzić” odbiór małoletnich.  

Natomiast rozpatrując zażalenie rodziców na odebranie dzieci w dniu 6 marca sąd stwierdził bezzasadność odebrania dzieci oraz nieprawidłowości przy wykonywaniu tej czynności.

.. decyzja o odbiorze małoletnich od rodziców jest decyzją  drastyczną i może mieć miejsce jedynie ( podkreślenie sądu – dod. red ) w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia dziecka w związku z przemocą w rodzinie. Sąd zwraca uwagę, iż nie było podstaw, by w sytuacji zaistniałej 28 lutego 2020r. na terenie Szkoły Podstawowej nr 1 w Międzychodzie z udziałem małoletnich Eryka i Julii Biniaś zastosować tak drastyczny środek jak odebranie dzieci spod opieki rodziców – czytamy w uzasadnieniu postanowienia Sądu Rejonowego w Szamotułach.

Jednak spokojniej rodzice Eryka poczuli się dopiero 24 sierpnia, kiedy to Sąd wydał postanowienie, aby nie ograniczać im władzy rodzicielskiej nad Julią i Erykiem.

Mimo, że sprawa się zakończyła to cały czas przeżywamy tą traumę. I zawdzięczamy to dyrektorowi szkoły, który może postępował zgodnie z procedurą, ale zrobił to bardzo bezdusznie. Co zresztą potwierdził sąd mówiąc o bezzasadnym zabraniu nam dzieci. Nie mam tu pretensji do pracowników opieki społecznej, bo wiem, że chcieli dobrze. To przecież dyrektor odpowiada za uczniów i postępowanie w takiej sytuacji. A z dokumentów wynika, że najpierw Eryk tylko zamykał okno a potem się okazuje, że miał być dwa razy na tym dachu, który jest półokrągły i nawet dorosły nie jest w stanie się na nim utrzymać. To jak było? To nie jest zastanawiające ? Tak trudno było wziąć pod uwagę, że coś jest nie tak? Dyrektor nie zmienił zdania nawet jak się okazało, że Eryk nie ma żadnych obrażeń – opowiada rozgoryczona Agnieszka Biniaś

Próbowaliśmy się dowiedzieć dlaczego dyrektor szkoły podjął tak drastyczną decyzję i nie wycofał się z niej nawet kiedy okazało się, że Eryk nie ma żadnych obrażeń mających świadczyć o biciu. Chcieliśmy się również dowiedzieć, czy Eryk wchodził na ten półokrągły dach czy nie. Niestety, ale Roman Gryczyński „z uwagi na obowiązujące przepisy dotyczące ochrony danych osobowych”  

W związku z zapytaniem redakcji Wieści Międzychodzkich wyjaśniam, że szkoła na bieżąco podejmuje szereg działań w celu zapewnienia bezpieczeństwa uczniów, realizując obowiązujące przepisy prawa i wewnątrzszkolne procedury. Z uwagi na dobro dzieci nie dzielimy się szczegółami wyjaśnianych zdarzeń z osobami, których bezpośrednio one nie dotyczą – napisał w nadesłanym oświadczeniu dyrektor Roman Gryczyński

W związku z orzeczeniem sądu o bezzasadności odebrania dzieci zwróciliśmy się także do dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Międzychodzie z dwoma pytaniami. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy przed podjęciem decyzji o odebraniu dzieci rodzicom pracownicy OPS rozmawiali z dziećmi a jeżeli nie, to na podstawie od kogo otrzymanych informacji dzieci zostały zabrane oraz poprosiliśmy o komentarz do uzasadnienia sądu o bezzasadności odebrania dzieci.

Odpowiedź na pierwsze pytanie stanowi informację ustawowo chronioną zgodnie z art. 100 ust 1 Ustawy o pomocy społecznej. Odpowiedź na pytanie drugie nie stanowi informacji publicznej powołując się na Art. 5 ust 2 Ustawy o dostępie do informacji publicznej, gdzie prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu  na prywatność osoby fizycznej w odniesieniu do art. 3a Ustawy o prawie prasowym. Ośrodek Pomocy Społecznej w Międzychodzie nie jest władny do komentowania decyzji Sądu. Informujemy, iż Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie  - Art. 12a  określa procedurę interwencyjną odbioru dziecka przez służby publiczne – czytamy w nadesłanej odpowiedzi

Na koniec przypomnijmy uzasadnienie sędziego dotyczące bezzasadnego odebrania dzieci:

„decyzja o odbiorze małoletnich od rodziców jest decyzją drastyczną i może mieć miejsce jedynie w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia dziecka w związku z przemocą w rodzinie”

To co przeżył Eryk, jego siostra i rodzice jest dla nich wielką traumą. Ktoś kto tego nie przechodził raczej tego nie zrozumie. Mamy tylko nadzieję, że instytucje powołane do ochrony i opieki nad dziećmi wyciągną z tego wnioski na przyszłość.

(Krzysztof Suszka)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

Wino(grono)Wino(grono)

20 15

Pan Gryczyński wielokrotnie przedkładał procedury i zapisy prawa ponad normalne, ludzkie podejście... Tak to jest, jak chce się chronić swoją skórę kosztem innych. Jak to mawiają, kto ustawami i rozporządzeniami wojuje, od ustaw i rozporządzeń ginie... Współczucia dla rodziny. Warto przypomnieć z czyjej nominacji Pan Gryczyński został Dyrektorem SP 1. Może Pan Wolny się wypowie? ;) 19:26, 11.09.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

FejsbukowyFejsbukowy

7 0

Nie wypowie się, bo ma dewizę "nie gadamy, tylko działamy!" ? 19:48, 11.09.2020


reo

nicknick

13 4

Redaktor nie boi sie pozwu o znieslawienie? ? 20:04, 11.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PijasPijas

4 7

Ten człowiek kompletnie nie nadaje się jest to porażka > kłamca i oszust . 23:09, 12.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JacobJacob

8 8

Dyrektor? Ten człowiek nawet nim nie powinien być. Jak dla mnie powinno mu zabrać miano dyrektora i usunąć z pełnienia tej funkcji. Dlaczego nie chciał porozmawiać z redakcją kiedy chcieli mu zadać kilka pytań? Bo mu było wstyd i nie miał odwagi bo wiedział ze zrobił źle a nie mógł już niczego odkręcić wiec przystawał przy swoim do samego końca. Jak dla mnie powinien się wstydzić i sam zejść z tej funkcji bycia ,,DYREKTOREM????” . Brawo Panie Dyrektorze dla Pana za zniszczenie psychiki dzieci i rodziców przez co musieli przejść. Ale spokojnie ,, karma wraca”. 14:18, 14.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%