Zamknij

Trzy pytania do ..... Magdaleny Ludwiczak

07:00, 20.02.2019 K.S Aktualizacja: 23:35, 27.06.2019
Skomentuj foto:archiwum własne M.Ludwiczak foto:archiwum własne M.Ludwiczak

Zapraszamy na spotkanie z Magdaleną Ludwiczak, która ukończyła studia na kierunku logistyka produkcji a jest autorką 6 powieści. Fascynuje się historią rodzinną i tworzy drzewa genealogiczne. Obecnie pracuje jako bibliotekarz, dzięki czemu co idealnie łączy pasję pisania i obcowania z czytelnikami. 

Kiedy Pani zrozumiała, że pisanie to jest to co chce Pani robić?
Szczerze mówiąc cały czas oswajam się z tą myślą, bo nigdy o nim nie myślałam. To stało się spontanicznie.  Pisząc pierwszą powieść byłam przekonana, że trafi do szuflady, ale stało się inaczej. Kiedy wyszła z tego całkiem przyzwoita forma postanowiłam wysłać ją do wydawnictw. Jedno z nich szybko się zgłosiło i wydało „Cztery Rubiny”. W tym czasie pisałam już kolejną. Dzisiaj, po napisaniu sześciu powieści już wiem, że się nie zatrzymam, a pisanie, chociaż to proces pracochłonny, stało się moją pasją i wyzwaniem. Wyzwaniem przede wszystkim dla tego, że pracuję zawodowo, a to pochłania większość czasu. Jeśli się jednak czegoś bardzo pragnie, czasu wystarczy na wszystko. Nie bez znaczenia jest też motywacją, którą do dalszego pisania dają mi czytelnicy i rodzina.
Skąd czerpie Pani inspirację i jak długo pisze Pani 1 książkę?
Inspiruje mnie życie, nabyte doświadczenia i rozmowy z ludźmi. Jednym słowem wszystko to co dzieje się wokół mnie, a dzieje się dużo. Pracuję w bibliotece, jestem wolontariuszem Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, żoną i matką. Ciągle jestem wśród ludzi, a każdy napotkany człowiek kreuje swoje życie i historie, które inspirują mnie do pisania, pomagania, tworzenia.  Czasami zachwyci mnie obraz, piosenka, czy przelatująca nad moją głową jaskółka.
Jak spędza Pani wolny czas? 
Z tym jest trochę problemów. W wolnym czasie piszę lub pracuję jako wolontariusz. Od pisania nie ma urlopu, a wręcz, urlop jest po to, by pisać. Kiedy jednak zdarzy się, że przez dłuższy czas nie usiądę do pisanej powieści, okazuje się, że wiele detali mi umyka i muszę tracić czas na  jej czytanie. Kiedy natomiast siadam do niej regularnie, otwieram plik i piszę dalej. Tak jest zdecydowanie prościej. Sam mechanizm pisania to jeszcze niewiele, bo potrzebna jest wena. Bez niej, ani rusz. Bywa, że siadam do tekstu i nie mogę napisać nic sensownego, ale kiedy jest inspiracja, to dłonie nie nadążają pisać tego co pomyśli głowa. Kiedy wspominam czasy szkolne, to stwierdzam, że z pisaniem długich form nigdy nie miałam problemów. Zdania zawsze były złożone, okraszone przymiotnikami. Ale nie byłam materiałem na humanistkę, a język polski był czymś raczej naturalnym, a nie ulubionym. Dlatego nigdy nie myślałam o pisaniu w takiej formie jak robię to dzisiaj. Z zawodu jestem plastykiem i początkowo tej dziedzinie sztuki się oddałam. Dzisiaj łącze je obie. Efektem tego jest wydana książka dla dzieci pt.: „Kadelkowe Rozterki”, której premierę właśnie świętuję. Ilustracje do niej wykonałam sama, co sprawiło mi dużo radości. 
By być na bieżąco z moją twórczością, tym co robię i gdzie bywam na spotkaniach autorskich, zapraszam na moją stronę http://magdalenaludwiczak.com/
Dziękuję za rozmowę.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%