Zamknij

Rozmowa z Szymonem Hołownią, który mówi o sobie, że jest jedynym niezależnym kandydatem na prezydenta

14:24, 03.05.2020 Krzysztof Suszka Aktualizacja: 14:50, 03.05.2020
Skomentuj Jedno ze spotkań Szymona Hołowni z wyborcami w Wielkopolsce/foto: Sztab Wyborczy Szymona Hołowni Jedno ze spotkań Szymona Hołowni z wyborcami w Wielkopolsce/foto: Sztab Wyborczy Szymona Hołowni

Zapraszamy na rozmowę z kolejnym kandydatem na prezydenta. Tym razem o swoim podejściu do polityki i prezydentury mówi Szymon Hołownia. Przypominamy, że czekamy jeszcze na odzew od Prezydenta Andrzeja Dudy, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej oraz Krzysztofa Bosaka.

Dlaczego zdecydował się Pan wystartować w wyborach prezydenckich bez żadnego zaplecza politycznego? 
SH: Wystartowałem w wyborach, ponieważ nie mogłem już dłużej być tylko obserwatorem. 20 lat patrzyłem na to biernie i słowo daję, nie mogę już więcej. Dlatego zostawiłem telewizję, aby z Wami zmieniać Polskę, bo nasi politycy zamiast to robić, lansują się teraz na gwiazdy telewizji i negocjują z Wami kontrakt na następny serialowy sezon. Tymczasem polityka to nie teatr, to nie cyrk. Czy tego chcemy, czy nie chcemy - polityka to nasze życie. Poza tym, nie wystartowałem bez zaplecza. Stoją za mną najwyższej klasy eksperci, jak  generał  Mirosław Różański czy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Stoją doświadczeni ludzie polityki lokalnej i centralnej. Choćby legenda samorządu i obecny senator RP Wadim Tyszkiewicz, a także przedstawiciele organizacji pozarządowych z całej Polski. Ale moim najważniejszym zapleczem są świadomi i aktywni obywatele. Bo prezydentura nie jest o prezydencie, ale o tym, że bez Was - 38 milionów Polaków i Polek - Polska po prostu się nie uda.

W jednym z live’ów powiedział Pan, że był Pan w kręgu polityki, ale na zewnątrz. Kiedy wszedł Pan do środka to okazało się, że jest to bagno. Dlaczego chce Pan zostać w tym bagnie?
Ponieważ nie mogę patrzeć jak partie odbierają nam państwo. Polityczne ugrupowania są oczywiście potrzebne, ale muszą wrócić na swoje miejsce. Musi wrócić na swoje miejsce państwo, które jest własnością obywateli, a nie łupem zmieniających się raz na 4 lata ekip. Tych kluczowych dla demokracji i wolności obywatelskich kwestii da się zmienić obserwując politykę z zewnątrz. Trzeba to zrobić od środka i to jest mój cel.

Szmon Hołownia na spotkaniu w Wielkopolsce/foto: Sztab Wyborczy Szymona Hołowni

Wielu ekspertów uznaje, że korespondencyjne wybory prezydenckie łamią konstytucję. Czy mimo to zamierza Pan w nich wziąć udział ?
Wielokrotnie powtarzałem, że jeśli 7 maja okaże się, iż oszuści postawią na swoim i doprowadzą do wyborów 10 maja, to wtedy będziemy je rozstrzygać. Do końca nie będziemy wiedzieli, jak szuler rozda karty. Dlatego wszystkie ręce na pokład. Dzisiaj naszym celem nie są defetystyczne deklaracje o bojkocie, a doprowadzenie wszelkimi prawnymi metodami do tego, aby wybory 10 maja się nie odbyły. Nie odpuszczajcie jeszcze tych wyborów. Bo demobilizacja już dziś, to gwarantowane zwycięstwo Andrzeja Dudy w pierwszej turze. Dopóki jesteśmy zmobilizowani, dopóty jesteśmy dla nich wyjątkowo twardym orzechem do zgryzienia. Musimy walczyć do końca.

Mówi Pan „Inna polityka jest możliwa”. Inna czyli jaka?
Chcę prowadzić politykę, która myśli w kategorii pokolenia, nie kadencji. Nie: moja kadencja, moja partia, mój stołek. Czas na prezydenta, który zastanowi się nad tym, jaki świat zostawimy po sobie naszym dzieciom i wnukom. Czas na zbieranie tej większości, która nie jest ani z PO, ani z PIS, ani z PSL, ani z innej partii. Dość partyjniactwa. Dość ceremonii, na których nie wiadomo, kto jest premierem, a kto biskupem. Czas na prezydenta i na politykę, która na powrót staje się głosem obywateli tak różnorodnych, jakimi są oni dzisiaj. Chcę być prezydentem różnych Polaków, bo przecież się różnimy i tacy różni musimy się nauczyć ze sobą żyć. Chcę myśleć globalnie, ale działać lokalnie. Takie lokalne działania od miesięcy prowadzimy we wszystkich 16 województwach w ramach Ekipy Szymona. Jedną z naszych lokalnych grup jest bardzo prężnie działająca Ekipa Szymona Wielkopolskie, która prowadzi akcję Przełożyć Wybory, wspiera seniorów, którzy w czasie pandemii potrzebują załatwiania sprawunków albo zwykłej rozmowy i co tydzień organizuje zbiórki produktów żywnościowych, z których robione są kanapki dla osób w kryzysie bezdomności z Poznania i okolic. Tę inną politykę chcę tworzyć właśnie tak - nie zepsutymi strukturami partyjnymi, ale solidarnymi i demokratycznymi strukturami aktywnego społeczeństwa.

Nie jest Pan związany z żadną partią. Jak więc będąc prezydentem zamierza Pan wprowadzać w życie założenia swojego planu?
Prezydent ma do tego szereg narzędzi, które mogą okazać się znacznie skuteczniejsze niż uwikłanie zależności partyjne. Są to narzędzia, o których opowiadam w moim programie i kolejne, których zastosowanie proponuję już teraz. Należą do nich między innymi Karta Samorządowa, Zielone Weto czy Minimum Antykryzysowe. Przypominam, że prezydent nie jest tylko od podpisywania dyktowanych mu przez rząd ustaw, ale posiada inicjatywę ustawodawczą, z której powinien korzystać.

W Pana programie ważne miejsce zajmuje samorząd lokalny. Jaki więc powinien był ten samorząd?
To samorząd, a nie władza centralna, jest fundamentem naszego państwa. Uważam, że samorząd powinien być niezależny i skupiony na głosie swoich obywateli, a nie na odgórnych dyrektywach. Dlatego jako prezydent zamierzam bronić samorządów przed ograniczaniem ich praw przez rząd i nie podpiszę żadnej ustawy, która zwiększy wydatki samorządów bez wskazania źródła, z którego ma pochodzić ich finansowanie. Będę strzegł samorządów przed centralizacją działań publicznych oraz walczył o zwiększenie subwencji dla tych, które ucierpiały wskutek pandemii. Zamierzam wspierać dofinansowanie działań władz lokalnych z centralnej kasy, np. przez przeznaczanie 3% dochodów z podatku VAT na lokalne inwestycje tak, aby pieniądze z podatków trafiały z powrotem do ludzi, a nie zapychały kieszenie polityków. Wspólnie z samorządowcami z całej Polski stworzyliśmy Kartę Samorządową zawierającą wszystkie te punkty. Poparły ją już dziesiątki samorządowców w kraju. Jestem dumny, że w tych działaniach jako pierwszy mnie wsparł Ruch Społeczno-Samorządowy Bezpartyjni – Wielkopolska, którym kieruje Wójt Tarnowa Podgórnego Tadeusz Czajka. To niezwykle prężna organizacja, grupująca znakomitych samorządowców z terenu całej Wielkopolski.

Jeżeli nie zostanie Pan prezydentem, to co zamierza Pan robić dalej na scenie politycznej?
Zamierzam dalej działać z wykorzystaniem tego wsparcia i tego zaufania, którym już teraz obdarzyły mnie tysiące Polek i Polaków. Nie zamierzam przestać działać i przestać uwalniać Polski z okowów partyjnej wojny. Już wkrótce powiem więcej o tym, jakie mamy plany na czas po kampanii. Dziś mogę tylko powiedzieć, że to, co widzicie teraz to dopiero początek.

Niektórzy eksperci uważają, że rząd spóźnił się z reakcją na epidemię. Jak Pan ocenia działania rządu i prezydenta?
Rząd spóźnił się z reakcją na pandemię i jeśli nie zaczniemy działać, Polacy jeszcze długo będą ponosić konsekwencje tej opieszałości. Przyjęta przez Sejm tzw. „Tarcza Antykryzysowa” jest dziurawa i niewystarczająca. W moim Minimum Antykryzysowym wskazuję na pięć punktów, które jako prezydent zamierzam rekomendować, aby zmniejszyć skutki pandemii w kraju. Po pierwsze, państwo powinno przejąć wynagrodzenia wszystkich pracowników do wysokości pełnej płacy minimalnej, proporcjonalnie do stanu finansowego firmy. Po drugie, wszystkim osobom, które utraciły pracę i zawiesiły działalność gospodarczą wskutek kryzysu trzeba zapewnić środki do życia, dlatego konieczne jest czasowe podwyższenie zasiłku dla bezrobotnych z 823 zł do wysokości 2080 zł. Po trzecie, konieczna jest natychmiastowa akcja kredytowa dla przedsiębiorców, którzy przeżywają trudności. Po czwarte, przedsiębiorcom należy się pół roku bez podatków. I w końcu, rząd powinien przekazać dodatkową transzę środków dla samorządów terytorialnych, między innymi przez zwiększenie subwencji ogólnej.

Czy jest jakaś książka, która miała na Pana szczególny wpływ?
Pozostając w przymusowej izolacji często wydaje nam się, że nie ma sposobu, żeby poradzić sobie z trudnymi emocjami i napięciem. Tymczasem badania wykazały, że wystarczy 6 minut czytania książki, by obniżyć swój poziom stresu o 60%, spowolnić rytm serca i zmniejszyć napięcie mięśniowe. Ja z tego korzystam i naprawdę pomaga! Wracam teraz do książek, które zostały we mnie szczególnie. To na pewno  „Obietnica poranka” autorstwa Romain Gary’ego, „Życie przed sobą” Emile Ajar czy „Wojna końca świata” Mario Vargas Llosa. Myślę, że warto mieć takie swoje literackie “TOP 10”, do którego warto wrócić, kiedy przychodzi trudny czas.  
Dziękuję za rozmowę.

[ZT]1225[/ZT]

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%