Jest duża szansa na to, że w 2024 roku przyjęty zostanie projekt dotyczący renty wdowiej. Nowe świadczenie ma pomóc finansowo seniorom po stracie współmałżonka.
Renta wdowia to pomysł Lewicy forsowany od kilku lat. Wiele wskazuje na to, że w 2024 roku doczeka się on realizacji.
- Będziemy popierać projekt znajdujący się w Sejmie, będziemy też proponować własne rozwiązania dotyczące renty wdowiej - zapowiedziała w TVN24 nowo wybrana minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Jak mówi się w kuluarach, renta wdowia ma być dla nowego rządu pod kierunkiem Donalda Tuska flagowym projektem, ma być tym czym trzynasta i czternasta emerytura dla Zjednoczonej Prawicy.
- Obecnie, gdy senior straci współmałżonka, może skorzystać z renty rodzinnej w kwocie 85 proc. lub zachować swoje świadczenie emerytalne. Lewica chce połączyć oba rozwiązania - informuje money.pl
Wybór ma należeć do Polek i Polaków.
To oni będą mogli wybrać, czy chcą pozostać przy 100 proc. swojego świadczenia i dołożyć do niego 50 proc. renty rodzinnej po zmarłym małżonku lub w drugim wariancie skorzystać z renty rodzinnej w całości i zachować 50 proc. własnego świadczenia emerytalnego.
Renta wdowia, jak zakłada pomysł Lewicy, nie będzie mogła przekroczyć kwoty 7600 zł brutto miesięcznie.
Poseł Tomasz Trela wskazuje, że "jest determinacja całej koalicji, żeby ten projekt wprowadzić".
- Kluby mogą mieć też swoje uwagi i korekty, ale nie ma zagrożenia, żeby to świadczenie nie weszło w życie w przyszłym roku. Chyba że dziura budżetowa wyniesie 300 mld zł i pozabudżetowe zobowiązania będą kolosalne. Nie przewiduję tego, ale po byłych rządzących można spodziewać się wszystkiego. Koszt obecnego projektu wdowiej renty to ponad 10 mld zł rocznie - mówi poseł dla serwisu money.pl.
Świadczenie to mogłoby objąć ok. 1,5 mln wdów i wdowców.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz