Zamknij

Dorastanie w Sierakowie ma olbrzymi wpływ na moją twórczość - mówi o sobie Agnieszka Miela

18:25, 03.11.2019 Radosław Biniaś Aktualizacja: 18:45, 03.11.2019
Skomentuj Już w najbliższy czwartek będzie można porozmawiać z Agnieszką Miela, na którą miało duży wpływ dorastanie w Sierakowie/foto: archiwum Agnieszka Miela Już w najbliższy czwartek będzie można porozmawiać z Agnieszką Miela, na którą miało duży wpływ dorastanie w Sierakowie/foto: archiwum Agnieszka Miela

Pochodząca z Sierakowa szalona miłośniczka dawnych wierzeń ze wszystkich zakątków świata i dobrych literackich horrorów. Wolny czas spędza grając w larpy lub pracując przy ich organizacji, co pozwala jej na bezpośredni kontakt z inną rzeczywistością. Zapraszamy do Sierakowa w czwartek na spotkanie autorskie z Agnieszką Miela ( 7 listopada godz. 17.00 Sierakowski Ośrodek Kultury). Czy ma tremę przed spotkaniem w rodzinnym mieście? Przeczytajcie sami. 

Pani pochodzi z Sierakowa. Jak Pani wspomina swoje dzieciństwo w Sierakowie?
Bardzo dobrze. Uwielbiam wracać do niego w myślach, zwłaszcza kiedy z jakiegoś powodu zaliczam przestój w pracy. Tereny otaczające Sieraków oraz okoliczne wioski są dla mnie bardzo ważne, bo to podczas samotnej włóczęgi po lasach uczyłam się zwracać większą uwagę na otaczający mnie świat. Dorastanie w Sierakowie ma olbrzymi wpływ na moją twórczość – również jego mniej przyjemne elementy. Byłam dziwnym dzieciakiem, który zmienił się w jeszcze dziwniejszego nastolatka i późniejsze lata nie okazały się dla mnie aż tak łaskawe. Mimo to patrząc na wszystko całościowo, nie zamieniłabym tych lat dzieciństwa na żadne inne.
Skąd pomysł na pisanie książek z gatunku Fantastyka?
To stało się naturalnie, bez żadnego planowania. Wydaje mi się, że największy wpływ na to, do jakiego gatunku należy mój debiut, miała moja babcia oraz tata. Odkąd pamiętam oboje układali niesamowite opowieści luźno opierające się na dobrze znanych bajkach czy legendach i pokazali mi, jak wielką swobodę twórczą daje tworzenie fantastyki. Fantastyka nie zna znaczenia słowa „niemożliwe”, a jednocześnie stanowi niezłe wyzwanie dla twórców. Autor musi się porządnie nagimnastykować, żeby przekonać kogoś, aby choć na moment uwierzył w przedstawione w tych książkach światy i zaczął odczuwać głębszą więź łączącą go z bohaterami. Postanowiłam, że sama spróbuję pobawić się uczuciami czytelników i z tego co widzę po pierwszych recenzjach, to całkiem mi się to udało.

Dzieci Starych Bogów: Śmiech diabła, są pierwszym tomem trylogii autorska Agnieszki Miela
 

O czym jest książka " Dzieci Starych Bogów" i ile planuję Pani wydać tomów?
„Dzieci Starych Bogów:Śmiech diabła” są pierwszym tomem trylogii. Świat przedstawiony w tej części jest pogrążony w chaosie: od kilkunastu lat trwają tam walki o podłożu religijnym, które mogłabym chyba porównać do terroru, jaki nasuwa nam się na myśl o działaniach inkwizycji. W czasie, w którym rozgrywają się przedstawione przeze mnie wydarzenia wyznawcy Starych Bogów są siłą nawracani na nową, słuszną wiarę, a Stare Rody, które mają pochodzić od samych bóstw, są tępione. Należący do nich Aine i Bertram, główni bohaterowie tej opowieści, tracą nagle wszystko, co było im najdroższe i muszą odnaleźć się w okrutnej rzeczywistości. Każde z nich radzi sobie z tym zupełnie inaczej, choć oboje ulegają ludzkim słabościom oraz rządzącej ich nowym życiem chęci zemsty. Z biegiem czasu okazuje się, że los, który ich spotkał, nie był dziełem przypadku, a od kolejnych działań tej dwójki będą zależeć losy samych Bogów. Jednocześnie nie jest to historia o wybrańcach, czy bohaterach, ale o ludziach i ich niedoskonałościach. Dużą rolę pełni w niej wątek rodziny, a sama książka, tak jak i kolejne tomy, jest momentami dość brutalna. Takie jest jednak prawdziwe życie.
Co Pani lubi robić w wolnych chwilach?
W wolnych oddaję się grze w larpy, czyli rozrywce będącej czymś na granicy teatru improwizowanego i gier RPG. Oprócz tego ogromną radość daje mi włóczenie się po lasach czy zwiedzanie zamków oraz – czym zajmuję się od niedawna – prowadzenie podcastu „Między światami” poświęconego innej mojej pasji, jaką jest zagłębianie się w mitologie i wierzenia z różnych części świata. No i oczywiście czytanie książek. Dobrze jest czasami uciec do zupełnie innego świata.
Kto jest Pani autorytetem ?
Ciężkie pytanie. W przeszłości byłabym w stanie wymienić nawet kilka osób, które były dla mnie w jakiejś dziedzinie autorytetem, ale z biegiem lat wiele się zmieniło, w tym ja sama. Na ten moment mogę chyba stwierdzić, że wciąż go poszukuję. 
Kim chciała zostać Mała Agnieszka ?
Mała Agnieszka chciała zajmować się wieloma rzeczami, chociaż najdłużej męczyła ją chęć bycia weterynarzem i nauczycielką. Na pewno nie myślała o tym, żeby profesjonalnie zajmować się pisaniem książek – może napisać jedną, czy dwie - teraz za to nie wyobraża sobie bez tego życia. Z czasów marzeń o karierze weterynarza pozostała mi ciekawość przyrody, z planów o zostaniu pedagogiem – cierpliwość i upór. Wszystko to przydaje mi się teraz podczas tworzenia historii.
Jakie ma Pani marzenia ?
To nie jest tak, że kiedy się je zdradzi, to już się nie spełnią? Moje marzenia są dość proste: chciałabym założyć rodzinę, wyprowadzić się poza wielkie miasto jakim jest Wrocław, móc dalej pisać książki i mieć ludzi, którzy będą chcieli je czytać. Większość z tych marzeń powoli się realizuje, więc liczę na to, że i ostatnie z nich będę mogła wkrótce odhaczyć na mojej małej liście.
7 listopada odbędzie się spotkanie autorskie w rodzinnym mieście? Czy ma Pani tremę ?
Chodzi o tremę ze względu na sam fakt spotkania autorskiego, czy o to, że odbywa się ono w moim rodzinnym mieście? Nie, nie mam tremy. Kiedyś byłoby to dla mnie nie do pomyślenia i skończyłoby się chyba zawałem, ale jakiś czas temu bardzo polubiłam publiczne wystąpienia. Nie chodzi tutaj o możliwość opowiadania o sobie, czy o książce. Podczas wcześniejszych spotkań czy prelekcji opowiadałam o wierzeniach z różnych stron świata oraz o zabobonach i magii ludowej. Po prostu lubię kontakt z ludźmi, możliwość przekazywania im informacji, o których nie mieli pojęcia i dyskusje, jakie się przy tej okazji wywiązują. Mam jedynie nadzieję, że i tym razem uda mi się zaciekawić osoby, które postanowią się ze mną spotkać, bo podobno publiczność w rodzinnych miastach autorów należy do najbardziej wybrednych odbiorców.
Dziękuję za rozmowę

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

MariaMaria

1 0

brawo Aga :)
18:29, 06.11.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%